Forum o Żywieniu Strukturalnym

Kasandra

Ja z kolei jak byłam dzieckiem to nie przepadałam specjalnie za słodyczami a czekolady to wręcz nie lubiłam. Jak dostałam od kogoś czekoladę to oddawałam młodszemu bratu. Sama wolałam jakieś zwykłe cukierki owocowe.
Za to teraz........tylko mi dawać....no i chałwę.....żeby tylko od tego się nie tyło....

Emulor

jesć wzrokiem kasandro, jeść wzrokiem:)))

pamiętacie, kiedys były paczki w szkole na choinkę;)? w styczniu przed feriami...druga wczesniej na swięta...:))))..pierwszy zjadal swoją paczkę moj brat..całą noc tylko szeleścił i szelescił:) rano miał tylko marne resztki...ja zjadalam paczkę w 3 dni (myśle jadlabym dluzej ale brat mi ukradkiem pomagał;)a siostra w 2-3 tygodnie (o ile ją dobrze schowała ;)

Kasandra

No właśnie staram się tak robić....tzn. z tym wzrokiem... Confused

Myślę że i tak nieżle się trzymam. Chałwę w tym roku jadłam dopiero 2 no...może 3 razy, taki mały batonik 50g. Loda dopiero raz i kilka razy gorzką czekoladę (po 3-4 kostki). Aaa... i jeszcze malutki kawałek tortu, ale to było na urodzinach u koleżanki i nie bardzo wypadało odmówić...

Aneczka

Ach te slodkie pokusy...

Ja pamietam paczki od rodzicow z pracy i tez jakos w kilka dni je jadlam he he.

A chalwy osobiscie nie lubie, ale lody to uwielbiam! Ale glownie tylko czyste waniliowe albo owocowe.

Jesc wzrokiem...gdyby to tak mozna, a moze jesc zapachem, hm....

Nic ide sobie herbatke zrobic, macie moze ochote na czerwona?

Emulor

oj aneczko...ostatnio myslalam ze cos zapomnialam kupić...dzięki za przypomienie..nie kupilam czerwonej herbatki:)

Milkaa

Witajcie dziewczyny
Ja właśnie popijam herbatkę, ale nie czerwoną ,tylko zieloną aromatyzowaną "Zaczarowana polana". Kupuje ją na wagę, nie jest tania, ale warta swojej ceny, a że pije ją sama, czesem koleżanki, to starcza na długo.

A te słodycze to prawdziwe przekleństwo, jak się zacznie to nie można skończyć.Kiedyś nie byłam na nie taka łakoma, ale teraz przy dziecku zawsze coś jast w domu i jak tu się powstrzymać:(

siomal

Heh, jestem tu nowy ale po przeczytaniu tego wątku myślę, że macie złe podejście :) Jedyną naprawdę skuteczną formą odchudzania jest (o co zresztą w tej diecie chodzi) zminimalizowanie liczby kalorii, a najbardziej tłuszczu i węglowodanów. Nie zapominając oczywiście o katorżniczym wysiłku fizycznym. Ja 15.06.2009 ważyłem 145kg. Dzisiaj były to już tylko 134kg. I nie chodzę głodny. No i byłbym zapomniał. W tym czasie 4 razy zjadłem torta z bitą śmietaną :) Acha, wg mojej wagi z pomiarem tkanki tłuszczowej, samego tłuszczu zrzuciłem 8kg :)

Moja recepta to nie więcej jak 1200kcal dziennie (w ogóle nie jem kolacji). No i oczywiście basen zamiast kolacji i 60 brzuszków przed snem. Zamierzam tak wytrwać dopóki nie zejdę do wagi 95kg.

A jeżeli chodzi o różnice między kobietami, a mężczyznami (w chudnięciu) to moja dziewczyna przy podobnym stopniu nadwagi schudła ok 5kg mimo, że jemy dokładnie to samo i tyle samo mamy ruchu.

Pozdrawiam wszystkich i życzę sukcesów i wytrwałości ;)

malaga

Cześć siomal :)
Piszesz, że zamierzasz tak wytrwać dopóki nie zjedziesz do 95kg... A pomyślałeś co potem? Nie sądzisz, że twój organizm przyzwyczai się do takiego trybu przyswajania i spalania kalorii, i potem będziesz musiał coraz mniej jeść lub coraz więcej ćwiczyć? Nie chodzi o to, by schudnąć szybko. Chodzi o to by schudnąć na stałe. I jeśli mam chudnąć w dwa miesiące, a za cztery ważyć tyle, co na początku diety lub chudnąć rok-półtora i utrzymać efekt, to wybieram tą drugą drogę.
Ale to moje zdanie.
Powodzenia